Greckie wyspy od wielu lat cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem. Dlatego też polscy touroperatorzy mają je w swojej ofercie. Polacy mogą odpoczywać na Zakynthos, Krecie, Rodos czy na Kos, o którym chcę dzisiaj napisać. Jeżeli na twojej liście marzeń jest wyspa Kos, to poczytaj, co można na niej zobaczyć.
Jak dostać się na Kos?
Na Kos można dostać się zarówno drogą morską, jak i powietrzną. My płynęliśmy z wyspy Rodos dużym promem Blue Star Ferries. Rodos jako stolica Dodekanezu połączona jest z wszystkimi wyspami archipelagu. Także z Rodos na Kos promy kursują codziennie, a rejs trwa od 2,5 do 4 godzin w zależności od rodzaju jednostki pływającej.
Na Kos można też dostać się promem z Pireusu. Jednak w tym przypadku wygodniejsze są połączenia lotnicze, które z Aten są bardzo częste. Niestety nie ma bezpośrednich połączeń lotniczych z Rodos.
Z Polski na Kos można dostać się w sezonie lotami czarterowymi, a poza sezonem regularnymi lotami z przesiadką w Atenach. Wracając do lotów czarterowych, to na Kos polecimy z większością operatorów turystycznych z Katowic, Wrocławia, Poznania oraz z Warszawy. Ceny w dwie strony to koszt od 900 do 1600 zł, w zależności od miesiąca rezerwacji.
Historia Kos w skrócie
Historia wyspy Kos sięga epoki brązu (2900 – 2100 r.p.n.e.). W XIV wieku p.n.e. na wyspę przybyli Minojczycy, a kilka wieków później Dorowie. V wiek p.n.r. to czas, gdy wyspa była okupowana przez Persów. W 460 r. p.n.e. urodził się Hipokrates, pierwszy lekarz i ojciec współczesnej medycyny. W 335 roku p.n.e. wyspa Kos stała się częścią imperium Aleksandra Macedońskiego, a po jego śmierci została w rękach Ptolemeuszy. Po 82 r. p.n.e. trafiła w ręce Cesarstwa Rzymskiego, gdzie pozostała do 1204 roku, kiedy przejęli ją rycerze zakonu św. Jana. Przez ponad dwieście lat wyspa wyspą rządzili joannici, których wpływy widać tam także dzisiaj. Kolejne cztery wieki należały do Turków, którzy stracili ja na rzecz Włoch w 1912 roku. W czasie II wojny światowej i krótko po niej na Kos rządzili Niemcy, a po wyzwoleniu, Brytyjczycy. W 1947 roku podobnie jak inne wyspy Dodekanezu powróciła ona do Grecji.
Co warto zobaczyć w mieście Kos?
Nieprzypadkowo na miejsce swojego pobytu wybraliśmy miasto Kos. Tutaj jest bowiem wszystko, co potrzebujecie i to zlokalizowane blisko siebie, na wyciągnięcie ręki. To było jedno z kryterium, którym kierowaliśmy się, wybierając miejsce noclegowe. Nasz hotelik, niewielki Phaeton, zapewniał ciszę i spokój w niewielkiej odległości od do centrum. W lipcu nocleg kosztował 62 € za noc ze śniadaniem. Pokój dostałyśmy na dachu, z widokiem na góry w dali, miasto na pierwszym planie i z budynkiem mieszkalnym w sąsiedztwie. Zaletą tego miejsca były urozmaicone, smaczne śniadania, bliskość przystanku i portu. Zabytki zaczynały się niemal po wyjściu z budynku, gdzie przy ul. Aleksandra Wielkiego ukrywały się wśród traw antyczne pozostałości.
Zamek Neratzia i Platan Hipokratesa
Wysiadając z promu widać już niewysokie, ale podwójne mury otaczające XIV wieczny Zamek Neratzia. W średniowieczu zamek ten stał na wyspie połączonej z miastem mostem zwodzonym. Dzisiaj zamiast fosy pod mostem biegnie Aleja Palmowa (Finikon), zresztą bardzo fotogeniczna. Przed wejściem do zamku, warto zwrócić uwagę na ulokowane przy moście armaty pochodzące z czasów średniowiecza.
Na placu przed zamkiem znajdziemy też jeden z bardziej słynnych miejsc, czyli Platan Hipokratesa. Osobiście nie zrobiło na mnie wrażenia to drzewo. Wprawdzie jego pień liczy sobie aż 14 metrów w obwodzie, ale drzewo jest w złym stanie. Podpiera się na metalowej konstrukcji i widać, że choruje.
Z drzewem związane są legendy. Jedna mówi o tym, że zostało ono posadzone przez samego Hipokratesa. Według innej to pod tym drzewem Hipokrates nauczał. Jednak to wszystko bajki, gdyż platan liczy sobie tylko 560 lat, czyli jest młodszy od sławnego lekarza o 1800 lat.
Do Zamku można wejść bezpłatnie, jednak z uwagi na zniszczenia po ostatnim trzęsieniu ziemi nie wejdziemy wszędzie. Niektóry fragmenty oznaczone zakazem wstępu.
Niedaleko Platana, tuż za budynkiem policji znajdziemy Łaźnie tureckie i muzeum soli, do których wstęp również jest darmowy. Gdy wyjdziemy z Term i skierujemy się w prawo, wówczas dotrzemy do starożytnej Agory. Plac ten stanowił niegdyś centrum życia publicznego. Odkopane tu fragmenty pochodzą z IV -III wieku p.n.e. Najefektywniejsze są podstawy korynckich kolumn świątyni Afrodyty, zachowane częściowo mozaiki oraz ruiny wczesnochrześcijańskiej bazyliki.
Historia na każdym kroku
Innymi pozostałościami starożytnych czasów jest Casa Romana, czyli odrestaurowany dom rzymski oraz arcyciekawy Odeon z wystawą w podziemiach budowli. Na uwagę zasługują ruiny term, pozostałości starożytnego stadionu, gimnazjon, świątynia Nimf oraz pozostałości mozaikowych podłóg, oraz kilka ocalałych po trzęsieniu kolumn. Wstęp do Casa Romana (oprócz wtorku) od 8:00 do 20:00, koszt 6€, do pozostałych atrakcji wstęp wolny.
Zainteresowani starożytną historią mogą także zajrzeć do Muzeum Archeologicznego, które znajduje się w centrum starego miasta na placu Elefterias, czyli na placu Wolności. Niestety nie odwiedziłam tego Muzeum, bo gdy zdecydowaliśmy się na zwiedzanie, okazało się, że jest to wtorek, czyli dzień, w którym muzeum nie działa.
Asklepion
Tuż pod miastem znajduje się najcenniejszy z zabytków, czyli Asklepion, który od czasów starożytnych pełnił funkcję szpitala dla pacjentów z całego Basenu Morza Śródziemnego. Jednak to nie tylko szpital, ale cały kompleks budowli zbudowanych na zboczu góry. Mieściła się tam świątynia boga Asklepiosa, gdzie jego kapłani zajmowali się zdrowiem przybywających tu pielgrzymów. Nieco poniżej znajdują się pełne ziół i roślin leczniczych ogrody Hipokratesa, które również można odwiedzić. Czy warto tutaj przyjechać? Według mnie tak. To nie tylko miejsce, gdzie czuje się historię, ale też wspaniałe miejsce spacerowe i widokowe. Z góry widać miasto Kos, morze oraz Bodrum, po tureckiej stronie. Jednak, by wynieść coś z odwiedzin w tym miejscu, trzeba włożyć nieco wysiłku i przygotować się do wizyty. Poczytać, by wiedzieć, co znajdziemy na którym poziomie.
Teren archeologiczny otwarty jest codziennie od 8 do 20, ale ostatnich zwiedzających wpuszczają o 19:30. najlepiej zwiedzać rano lub pod wieczór. W ciągu dnia obowiązkowo nakrycie głowy, ciemne okulary i butelka wody. Wstęp w cenie 8€ wcale nie uważam za wygórowany, tym bardziej że osoby do 25 r.ż. wchodzą za darmo. Dojazd z miasta autobusem nr 3, koszt 1,10 €.
Co warto zobaczyć na wyspie Kos?
Nie sposób pominąć miasta Kos z jego bogatą historią, która czai się za każdym rogiem, ukrywa w murach, budynkach i brukach. Jednak jeżdżąc wokół wyspy, też możemy napotkać kilka ciekawych, wartych odwiedzenia miejsc.
Naturalne termy Embros
Na wyspie Kos, w południowo – wschodniej części znajdują się czynne gorące źródła, w których można zażywać kąpieli. Woda posiada działanie zdrowotne, gdyż zawiera całe bogactwo mikroelementów. Korzystanie z Term jest bezpłatne, a dojazd łatwy. Można przyjechać autobusem, wypożyczonym samochodem lub z prywatną wycieczką. Do kąpieliska prowadzi ścieżka z parkingu. Dojście zajmuje około 30 minut.
Woda jest bardzo gorąca, podobnie jak żwir na plaży. Z dna unoszą się bąbelki i unosi się charakterystyczny zapach siarki. Niestety nie ma dużo miejsca na pływanie, gdyż przestrzeń jest ograniczona, a amatorów kąpieli nie brakuje. Najlepiej przyjechać tutaj rano
Wioska górska Zia
W centralnej części wyspy Kos znajdziemy malowniczą górska wioskę Zia. Dojazd do niej prowadzi wąskimi drogami pełnymi zakrętów, które niewprawnego kierowcę mogą przyprawić o szybsze bicie serca. Dojechać można tutaj również autobusem KTEL z miasta Kos. Jedyną niedogodnością w przypadku dojazdu autobusem jest jego wczesny powrót do miasta, a przecież przyjeżdża się tutaj głównie dla zachodu słońca. Jest on ponoć w tym miejscu spektakularny, jednak nie mieliśmy szansy się o tym przekonać, gdyż nasz autobus wracał o 16:15. Zaletą jest taniość przejazdu, czyli 2,10 €/osobę.
Wioska położona jest na stoku góry Dikeos (350 m n.p.m.), który jest najwyższym szczytem wyspy. Rozciąga się stamtąd niesamowity widok na morze. I dla tych widoków warto tutaj przyjechać. Nie brakuje tutaj tawern, kawiarni i restauracji, które zapraszają na posiłek. My wstąpiliśmy na przekąskę do Watermill of Zia, z ładnym widokiem, miłą obsługą i umiarkowanymi cenami. Polecam naleśniki.
W wiosce Zia możecie kupić również lokalne produkty oraz różnego rodzaju pamiątki. Ceny są jednak wyższe, niż w mieście Kos, a większość rzeczy to pamiątki made in China. Jeżeli jednak poszukacie, to znajdziecie perełki jak ręcznie haftowane obrusy, lokalne miody oraz lokalny syrop z cynamonu, czyli Kanelada. Zaleta jest możliwość wcześniejszej degustacji wielu produktów.
Tigaki i Marmari
Te dwie położone na północy wyspy miejscowości znane są przede wszystkim z plaż. Ciągną się one wzdłuż wybrzeża na długości niemal 10 km. Jednak morze w tym miejscu jest nieco wzburzone, za to można liczyć na piaszczystą plażę bez kamieni na dnie morskim. Nie wiem, czy tak jest na całej tej plaży, ale na odcinku gdzie byłyśmy panowały takie właśnie warunki.
Tigaki to popularna miejscówka. Jest tutaj sporo hoteli, pensjonatów, tawern, zorganizowane plaże i kilka atrakcji. Znajduje się tutaj rezerwat bagienny Alikis z jeziorem, a raczej laguną ze słoną wodą. Niestety w lecie mokradła wysychają, jednak po sezonie musi być tutaj pięknie. Podobno można podziwiać flamingi i pelikany. Może wybiorę się kiedyś na Kos poza sezonem, by osobiście to sprawdzić.
Plaża w Tigaki jest świetnym miejscem do uprawiania sportów wodnych, kitesurfingu i windsurfingu. Podobnie jest w pobliskim Marmari, gdzie dodatkowo możecie wybrać się na jazdę konną po plaży. Marmari jest spokojniejsze i bardziej zielone od Tigaki. Do obu miejscowości możecie dojechać z miasta Kos autobusem KTEL za 2,10 € w jedną stronę lub otwartym autobusem turystycznym za 15 € od osoby. Ta ostatnia opcja to świetna alternatywa dla osób bez własnego środka lokomocji. Można wysiąść na trasie i wsiąść ponownie po niemal godzinnej przerwie. Autobus ten zatrzymuje się bowiem w Asklepionie oraz w Tigaki, by później powrócić do miasta, gdzie ma swój przystanek koło napisu I love Kos.
Kardamena
To portowe miasteczko w południowej części wyspy. Stąd odpływają statki na pobliską wyspę Nisiros. Stąd też my odpływaliśmy, a że mieliśmy opłacony transfer, czyli zero własnej inicjatywy, toteż miejsce to oglądnięte bardzo pobieżnie. Kardamena to typowo turystyczna miejscowość, ożywająca wieczorem. W ciągu dnia nie zaobserwowałam tutaj tłumów ludzi, poza jednodniowymi wycieczkowiczami wybierającymi się na pobliskie wyspy.
Mastichari
To miejscowość położona na północy wyspy i zarazem drugi port, skąd odpływają statki na pobliską Kalymnos. Niedaleko stąd do zamku Antimachia oraz na lotnisko. Mastichari to małe senne, ale czyste i spokojne miasteczko. Tyle zaobserwowałam z okien autobusu. Przy plaży usytuowały się tawerny, widziałam też biuro turystyczne oferujące lokalne wycieczki. W okolicy wioski rozłożyło się kilka luksusowych hoteli oraz jedyny na wyspie Park Wodny Lido.
Kefalos
To idealne miejsce wypadowe do zwiedzania zachodniej części wyspy. Ciekawostką jest, że miasto to było pierwszą stolicą wyspy Kos. Warto pokręcić się po starówce, odwiedzić Tradycyjny Dom, pełen reliktów z przeszłości. Można wspiąć się na ruiny zamku, odwiedzić liczne tu kościoły czy pójść na plażę Agios Stefanos. Woda jest tutaj płytka i spokojna, a dno piaszczyste. Z tego powodu to idealne miejsce dla dzieci. Przy plaży znajduje się darmowy parking, a obok ruiny dwóch wczesnochrześcijańskich bazylik z V i VI w. n.e. Ruiny bazyliki zostały odnalezione 1932 roku przez włoskiego archeologa Luciano Laurenzi. Naprzeciw plaży, w odległości 250 metrów wyłania się wysepka Kastri z malowniczą kaplicą św. Mikołaja. Wprawni pływacy mogą tam dopłynąć.
Kilka słów o wyspie Kos
Wyspa Kos leży na Morzu Egejskim, niedaleko od wybrzeży Turcji. Jest częścią archipelagu Dodekanezu, podobnie jak Rodos. Jest jednak od niej sporo mniejsza, ale przez to łatwiejsza do zwiedzenia w niedługim czasie. Długość wyspy wynosi ponad 40 kilometrów, a średnia szerokość to 10 kilometrów. Długość linii brzegowej to z kolei 112 kilometrów. Zamieszkuje ją nieco ponad 26 tysięcy mieszkańców, z czego większość w stolicy wyspy, mieście Kos.
Wyspa żyje z turystyki, ale również z rolnictwa. Na wyspie uprawia się oliwki, winorośl, owoce i warzywa. W centrum wyspy znajduje się międzynarodowe lotnisko, a z każdej strony znajduje się kilka portów, z największym portem promowym na wschodzie. Teren wyspy w przeważającej części jest nizinny, z górami w środkowej części. Poruszanie się po wyspie jest łatwe, gdyż przebiega przez nią jedna główna droga, od której odchodzą na boki pozostałe drogi wiodące do różnych miejscowości.
Wycieczki poza wyspę
Przebywając na Kos, warto wybrać się na wycieczkę na pobliskie wyspy: Nisiros na południu lub Kalymnos, Pserimos i Plati na północy. Można popłynąć tam, wykupując wycieczkę w porcie lub w biurze podróży. Na Nisiros można też udać się samodzielnie promem i najlepiej zostać tam na co najmniej dwa dni. Z portu w Kos możemy też popłynąć do Turcji, do portu Bodrum. Rejs trwa zaledwie 45 minut. O Nisiros, na który udaliśmy się z wycieczką, napisze innym razem.
Transport
Na miejscu poruszaliśmy się głównie pieszo, chociaż można wypożyczyć rowery w cenie od 4€ za dobę. Jest to zresztą bardzo popularny środek transportu po mieście. Jest dużo ścieżek rowerowych, miejsc postojowych i ogólnie dużo udogodnień dla cyklistów. Po mieście można też wybrać się na zwiedzanie pociągiem za 10 € od osoby. Do wyboru są trzy trasy wycieczkowe.
Poza miasto można wyjechać autobusami KTEL, który dojeżdża zarówno do lotniska, jak i do miejscowości Zia, Tigaki, Marmari, Pili, Mastichari, Kefalos, Kardamena oraz do zamku Antimachia. Ceny biletów nie są drogie od 2 do 5 €. Dworzec autobusowy znajduje się w centrum miasta Kos przy ul. Kleopatra 7. Po mieście Kos oraz po jego najbliższej okolicy można poruszać się autobusami miejskimi. Koszt biletu normalnego to 1,10 €. Autobusy odjeżdżają z placu Delfini lub z portu jachtowego.
Wypożyczyć można również samochód w jednej z licznych wypożyczalni na mieście. Jest to tańsza opcja niż rezerwacja z Booking. Tam bowiem oferowali nam samochód klasy A na jeden dzień za 65 € w lipcu. W miejscowej wypożyczalni ten sam samochód kosztował 40 €.
Plaże
Plaże miejskie są dobrze zorganizowane, ale tłoczne, a woda na nich brudna. Za wszystko trzeba płacić nawet za wodę z prysznica i za toaletę. Jeżeli chcecie mieć to w cenie, wówczas trzeba wykupić leżaki, co opłaca się jedynie, gdy chcesz zostać na plaży dłużej. Miejsc dla osób z ręcznikami jest niewiele, takie „plomby” pomiędzy kolejnymi szeregami leżaków. Leżaki można mieć za darmo, gdy należą one do jakiejś knajpy i zamawia się w niej. Inaczej cena 6 euro za dwa leżaki. Lepiej pojechać do Tigaki na plażę Happy Flamingo Beach, gdzie leżaki kosztują wprawdzie 10€ za dwa, ale woda jest czyściutka, piasek, a nawet dmuchane zabawki i deska SUP.
Na niektóre plaże można dojechać autobusem miejskim np. na plażę Agios Fokas. Na inne można podjechać autobusem turystycznym lub KTEL-em.
Co robić na Kos?
Jak już wspomniałam, można uprawiać sporty wodne, jeździć konno, nurkować, wędkować, pływać łodzią ze szklanym dnem, wybrać się na safari jeepem lub pływać w morzu. Można zwiedzać, bo naprawdę jest co, a także próbować nowych smaków. Nie brakuje tu bowiem tawern greckich, tureckich czy włoskich. Oczywiście można, a nawet trzeba wybrać się na degustację wina do jednej z dwóch lokalnych winiarni oraz zrobić odpowiednie zakupy. Na zakupy lokalnych specjałów warto wybrać się do miejsc, gdzie są one produkowane lub do Agory przy placu Elefterias w mieście Kos.
Co przywieźć z Kos?
Każdy przywozi takie pamiątki, jakie go interesują. Dla jednych będą to lokalne wyroby ceramiczne i regionalne hafty. Dla innych zwykłe magnesy, biżuteria, figurki i gadżety. Ja należę do tych, którzy przywożą pamiątki gastronomiczne. Z Kos warto przywieźć oliwę, wyroby z aloesu, produkty z miodu i wosku pszczelego czy wina. Ja przywiozłam lokalne marmolady m.in. z oliwek, pomidorów, miód z drzewa truskawkowego i oczywiście ser winny, czyli Krasotiri. Nie zabrakło słodkiego wina z winnicy Hadjiemmanuel oraz syropów: Kanelada i Soumada, suszonych herbat i przypraw. Zainteresowanych zapraszam wkrótce na wpis o pamiątkach gastronomicznych z Kos.
Na koniec kilka słów podsumowania
Na Kos wybraliśmy się na tygodniowy wypoczynek. Zorganizowaliśmy wszystko samodzielnie, poza wykupieniem wycieczki na Nisiros, co było błędem, ale o tym innym razem. Hotel zarezerwowaliśmy przez Booking.com. Bilety promowe kupiłyśmy przez stronę przewoźnika (51 €/osobę w jedną stronę).
Wyjazd uważam za udany, a tydzień okazał się czasem idealnym na tę wyspę. Nie na darmo nawet miejscowi porównują ja do Rodos, twierdząc, że to jej miniatura. I rzeczywiście znajdziecie tutaj wszystko to co na Rodos, tyle że bliżej siebie, mniejsze i tańsze. Jest tutaj odpowiednik naszej Embony, czyli wioskę Zia. Znajdziecie Stare Miasto, Termy, Kardamena (odpowiednik Faliraki) czy Kefalos, który podobny jest do Prasonissi. Nawet kuchnia jest podobna, tylko nazwy nieco inne, ale o tym innym razem. Teraz tylko jedna rada na koniec. Jedź na Kos i baw się dobrze, a gdy sprawdzisz, co ci odpowiada, to przyjedź na Rodos i już będziesz wiedzieć, który region wybrać na letni wypoczynek. W końcu Rodos i Kos to wyspy siostrzane.