Na początek słowo wyjaśnienia, co też skłoniło mnie do napisania tego posta. Jestem osobą niekonfliktową, szanuję również prawo każdego do posiadania i wyrażania własnego zdania. Jednak głupoty i ciemnogrodu nie toleruję, a każdą opinię lubię mieć popartą dowodami. Dlatego zajęło mnie dzisiaj obalanie mitów.
Ale, do czego zmierzam… Ostatnio napotkałam w Internecie, całkowicie przypadkowo na artykuł o zdrowym pobycie na Rodos. Sama kilkakrotnie pisałam o tym jak zdrowo spędzić wakacje, gdzie udać się o pomoc, jakie leki zabrać itp. Cieszy, więc inicjatywa innych, którym też leży na serce dobro innych, a raczej cieszyłoby, gdyby nie było stertą bzdur.
Obalanie mitów
Uwaga na wodę i mleko!
1. „…należy unikać produktów robionych z mleka niepasteryzowanego. Takich jak lody czy koktajle. Nie należy też pić wody prosto z kranu. W przeciwnym razie grozi nam zatrucie pokarmowe. …”
Nie twierdzę, że nie zdarzają się zatrucia pokarmowe, bo zdarzają się, lecz nie wynikają one z powyższych powodów. Do zatruć, jeżeli dochodzi, to zwykle w dużych ośrodkach, gdzie ludzie wzajemnie się zarażają. W zeszłym roku na Rodos miały miejsce, aż dwa takie przypadki, w dużych hotelach. W jednym doszło do skażenia ujęcia wody, zaś w drugim przyjechali chorzy turyści, którzy zarazili innych.
Dlatego jak ktoś obawia się o swoje zdrowie, to powinien pić wodę butelkowaną, bo na przegotowanie jej nie ma, co liczyć, chyba, że mieszka w studio i ma dostęp do kuchni. W tawernach podaje się wodę z kranu, chyba, że ktoś kupi
sobie butelkowaną i jakoś nie widać masowych zatruć. W domu również pijemy tzw. karnówkę, podobnie zresztą jak większość moich znajomych i nikt z tego powodu nie choruje.Co do mleka. Na wyspie działają dwie duże mleczarnie, będące dostawcami mleka na wyspie. Mleko jest pasteryzowane! To nie Polska, gdzie na wsi każdy trzyma krowę, tutaj jest to zjawisko sporadyczne, a jeżeli już ktoś ma krowę to mleko ma na własny użytek i nie robi z nich produktów na sprzedaż. Mleko, które trafia do mleczarń, pochodzi od krów, utrzymywanych przy tychże mleczarniach.
Komary i inne insekty
2. „Tam gdzie słońce, tam i komary.…a wraz z nimi kolejne niebezpieczeństwa. Malaria, żółta febra, gorączka krwotoczna czy japońskie zapalenie mózgu – to tylko niektóre z przykładów tego, co może nas czekać po ugryzieniu takiego „rodosowskiego” insekta. Dlatego wybierając się na Rodos, miejmy apteczkę wypełnioną dobrymi środkami owadobójczymi. Warto też zabrać ze sobą przenośną moskitierę. Dobrym sposobem jest też antykomarowa wtyczka czy kadzidełko. WAŻNE! Komary (te „rodosowskie”, podobnie jak nasze rodzime) uwielbiają wodę. Dlatego, jeśli poszukujemy latem pokoju gościnnego, nie upierajmy się na taki z widokiem na ogród czy ocean…”
Przyznam się, że nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać? Właściwie to dziwię się, że w ogóle jeszcze żyję! Każdy wie, że komary przenoszą choroby, lecz wystarczy dobry środek np. wtyczka z płynem owadobójczym do kontaktu i
możemy spać spokojnie.
Komary na Rodos nie są bardziej zjadliwe, niż te w Polsce. Nie przenoszą też ww. chorób. Ich obecność nie zależy od słońca, lecz od obecności stojącej wody. Nie ma ich więcej nad morzem, (bo oceanu tu nie ma), lecz raczej nad jeziorami, których kilka jest na wyspie lub w okolicach ujęć wody pitnej. Także zbiorniki stojącej wody, jakimi są baseny, sadzawki itp. sprzyjają ich rozwojowi. W takich miejscach pojawiają się one przez niemal cały rok. W innych jedynie wiosną i na jesień, czyli w wilgotnych, lecz dość ciepłych miesiącach.
Zakaz wjazdu małym dzieciom!
3. „Nie zabieraj na wyspę bardzo małych dzieci. Szczególnie latem. Gdy wybierasz się ze starszakami, przestrzeż je przed kontaktami z napotkanymi zwierzakami. Nawet pies w zagrodzie, może stanowić potencjalne zagrożenie dla malucha. Wścieklizna (po ukąszeniu) to tylko jeden z wielu przykładów tego, co może spotkać Twoją pociechę.”
Na wyspę corocznie przybywają tysiące dzieci wraz ze swoimi rodzicami i najczęściej nic się złego nie dzieje. Wręcz przeciwnie, klimat na wyspie jest dla dzieci bardzo korzystny. Moja kilkuletnia córka, urodzona tutaj, praktycznie nie choruje, pluska się w morzu począwszy od czerwca do końca września. Przebywa też na słońcu, z nakryciem głowy. Jest bardzo jasną blondynką z niebieskimi oczami, za całą zaś ochronę wystarczy jej dobry krem z filtrem. Będąc z dzieckiem wystarczy stosować jedynie kilka środków ostrożności, nie przegrzewać dziecka i mieć zawsze ze sobą wodę. Polecam przeczytanie artykułu „Rodos z dzieckiem”
Co do wścieklizny i niebezpiecznych psów. Po pierwsze psa nie trzyma się w zagrodzie. Po drugie na wyspie jest sporo bezdomnych psów, które nie są agresywne oraz w większości, z inicjatywy miasta, są rejestrowane i zaszczepione.
Wystarczy pouczyć dziecko, by nie drażniło i nie dotykało nieznanego psa. Można też ostrzec przed kotami, przecież mogą być nosicielami wielu chorób. Tutaj wszystko zależy od odpowiedzialnego rodzica, jednak bez paniki.
Nie uważam się za eksperta i wyrocznię, lecz piszę z pozycji osoby doświadczonej. Odwiedzam Grecję od niemal 30 lat, od kilkunastu jestem jej stałym mieszkańcem, a od 13 lat mieszkam na Rodos. Mam czworo dzieci, w tym 10-latkę urodzoną tutaj, na wyspie. Tutaj żyję, tutaj jem, leczę się, stykam ze zwierzętami, odwiedzam plaże i tawerny. I jeszcze żyję! Tak, więc do wszystkiego należy podchodzić spokojnie, a podobne „artykuły” traktować z przymrużeniem oka.
Cytowane fragmenty, pisane kursywą pochodzą z artykułu na stronie https://rodospogoda.com/jak-spedzic-zdrowo-urlop-na-rodos/