Wandalizm jest wszędzie. Panoszy się na murach, ścianach, a nawet na znakach drogowych. Niszczenie znaków drogowych nie jest bynajmniej sprawą nową, jednak podczas ostatniej wycieczki po wyspie zauważyłam, jak dużą
ma skalę. Znaki pokryte naklejkami, pomalowane sprayem, a nawet przebite kulami!
ma skalę. Znaki pokryte naklejkami, pomalowane sprayem, a nawet przebite kulami!
Wandali nie odstraszają nawet wysokie kary. Według Kodeksu Drogowego grzywny za zniszczenie znaku wahają się od 1800-5900 euro. Dodatkowo zagrożone jest to karą pozbawienia wolności do lat dwóch.
Za stan znaków odpowiadają na swoim terenie gminy. Jednak niektóre z nich nie nadążają za lokalnymi artystami. Tak, więc zaklejone lub porysowane znaki stoją, zagrażając bezpieczeństwu na drodze. Kto odpowie w razie wypadku lub wykroczenia? Kierowca, wandal czy gmina, która nie zadbała o dobry stan oznaczeń drogowych?
Jedno jest pewne. Kierowca może dochodzić w sądzie odszkodowania za poniesione szkody. Gmina jest, bowiem odpowiedzialna za to by oznaczenie było widoczne dla kierowców.
Nie chcąc kończyć pesymistycznie dodam, że robi się sporo w zakresie poprawy stanu oznaczeń drogowych. Nowe znaki pokryte są specjalną powłoką antygraffiti, usuwa się i osadza ponownie znaki „ścięte” podczas wypadków drogowych oraz
stosuje się różne akcje uświadamiające np. w naszej miejscowej szkole. Wszystko to nie wystarczy dopóki wandale nie uruchomią wyobraźni lub nie poprawi się karalność takich czynów.
stosuje się różne akcje uświadamiające np. w naszej miejscowej szkole. Wszystko to nie wystarczy dopóki wandale nie uruchomią wyobraźni lub nie poprawi się karalność takich czynów.