Zbiór oliwek to zwykle ważne wydarzenie w całej społeczności. Do zbiorów przystępują całe rodziny, często ich znajomi, a niekiedy przyjmuje się do pracy dodatkowych pracowników.
Na zbiór oliwek trzeba poczekać
Tradycyjnie drzewa oliwne owocują po 15-20 latach od zasadzenia. Najwyższe plony dają drzewa 60-70 letnie. Jak widać długo trzeba czekać by doczekać plonów. Z pomocą jak zwykle przychodzi nowoczesność, nowe technologie, środki, a także nowe odmiany, zmodyfikowane tak, by dawały owoce już po 3 latach, zaś wysokie plony po 12 latach.
Nie wiem czy jest jakaś różnica w smaku owoców tych drzew, lecz jedno wiem na pewno: nieważne, kiedy zaczną owocować drzewa oliwne, ważne, że można się będzie cieszyć zbiorami corocznie przez wiele, wiele lat. Zanim zaczniemy cieszyć się z zebranych owoców, musimy je najpierw zerwać z drzewa. Aby uzyskać wysokiej jakości olej, oliwki muszą być zbierane ręcznie (olej wychodzi lepsza jakość), a jednocześnie w odpowiednim czasie. Najczęściej zbiera się oliwki od końca października do około końca grudnia. Nie jest to jednak generalna zasada, ta, bowiem różnicuje termin zbioru zależnie od rodzaju oliwek, ich koloru i stopnia dojrzałości.
Jak zbieramy oliwki?
Oliwki zbierać można na dwa sposoby: ręcznie lub mechanicznie, za pomocą specjalnych urządzeń. Na Rodos przeważa zbiór ręczny. Najczęściej używa się odpowiednich grabek (tsougkranakia) oraz drewnianych kijów, którymi strąca się oliwki z gałęzi na rozłożoną pod drzewem płachtę lub siatkę. Przy zbiorach przyda się też drabina oraz różnorakie pojemniki na oliwki. Najczęściej są to skrzynki, wiadra oraz worki. Wkłada się do nich oliwki, które spadły na płótno i które przed umieszczeniem w pojemnikach należy oddzielić od gałązek i liści.
Kiedy mamy zbiór oliwek?
Kolor oliwki zależy od stopnia jej dojrzałości. Młode oliwki są zielone, a w miarę dojrzewania stają się coraz ciemniejsze, przybierając barwę ciemnofioletową, a nawet czarną. Niekiedy zrywa się oliwki niedojrzałe, zielone, kiedy indziej w pełni dojrzałe i ciemne.
Zbiory zielonych oliwek odbywają się od końca września do połowy listopada. Żółto-zielone w okresie od połowy października do końca listopada, zaś fioletowo czarne od połowy listopada, nawet do początków lutego.
Bez względu, kiedy zbiory dojdą do skutku, zebrane owoce, jak najszybciej powinny trafić do młyna, zaś gałęzie z przyciętych drzew zasilą domowe piece.
O przetwarzaniu zebranych oliwek, następnym razem, a kto ma ochotę, to zapraszam na opowieść…
Jak to dawniej bywało…
O dawnych czasach, chociaż nie tak odległych, bo około 60 lat wstecz, opowiadała mi znajoma babcia-sąsiadka, która skończyła już 96 lat. Jej pamięć jest jednak niezawodna i sięga nawet czasów, kiedy jako kilkuletnia dziewczynka poszła do miejscowej szkoły. Jednak wróćmy do czasów, kiedy była już młodą kobietą i brała udział w zbiorach oliwek. Było to wydarzenie na całą wieś, bo każdy miał w okolicy mniejszą lub większą ilość drzewek, a ważne było każde, nawet to niewielkie na podwórku.
Przed zbiorem dobry plantator oliwek czyścił ziemię, aby później łatwiej było zebrać opadłe owoce. Inni układali wokół drzewa specjalną płachtę, aby do niej wpadały owoce. Oliwki zbierano ręcznie, a zbiór oliwek zwany Liomazomata (gr. Τα λιομαζώματα) rozpoczynał się pod koniec września, a kończył nierzadko z początkiem marca. Kiedy plantator miał dużo drzew, zatrudniał pracowników, zwanych liomazochtres, którzy mieszkali u niego w domu przez nawet 4 miesiące. Dostawali oni wynagrodzenie miesięcznie pieniędzmi, ale często też oliwą w ilości półtorej uncji dziennie.
Zbierano ręcznie z pomocą drewnianych patyczków oraz tzw. τέμπλες. Odmiany delikatne, głównie odmiany κορωναίικες, były traktowane szczególnie, gdyż ich pędy były delikatne. O wiele częściej duży, silny mężczyzna wspinał się na drzewo i potrząsał nim, by spadły owoce.
Wszyscy pracowali przy zbiorze przez cały dzień, z przerwą w południe na posiłek. Stanowił go zwykle chleb lub moczone suchary, oliwki, solone śledzie i inne postne potrawy.
Inaczej jedzono po Bożym Narodzeniu. Wtedy zwykle dostawały się wyroby mięsne: kiełbasę i apaki.
Późnym popołudniem, po zebraniu przez każdego pracownika po dwa worki oliwek, wracano do wsi.
A potem oliwki jechały do młyna (gr. ελαιοτριβείο), gdzie dwa ogromne kamienie ciągnione przez muła, miażdżyły owoce. Pasta ta trafiała później do specjalnych pras, gdzie pod ciśnieniem wyciekała oliwa.
Dzisiaj zmienia się sposób zbierania oliwek. Często do pomocy mamy elektryczne urządzenia, które ułatwiają pracę, oszczędzają czas, ale też powodują, że ulatuje coś nieuchwytnego. Dlatego, jeśli ktoś miałby możliwość wzięcia udziału, w tradycyjnym zbiorze oliwek, to powinien spróbować. To nie tylko praca, lecz też przeżycie, którego większość nie będzie mogła doznać.